Dla wielu osób szampon nie jest jakimś szczególnym kosmetykiem, na który zwracają uwagę. Ma stosunkowo krótki kontakt z naszym ciałem – ma myć i tyle. Inne podejście mają ludzie, którzy tak jak ja zmagają się z problemem wrażliwego skalpu, który reaguje podrażnieniem na nieodpowiednie produkty. Ta grupa musi się nagimnastykować, zanim znajdzie kosmetyk odpowiedni dla siebie… Ja już tę „walkę” toczę przez wiele lat, jestem zaprawiona w bojach 😀 i znów udało mi się trafić na perełkę 🙂 Może więc ten wpis okaże się pomocny dla wszystkich tych, którzy szukają dobrego, ale łagodnego szamponu 🙂
Opakowanie może nie należy do najbardziej atrakcyjnych, ale kryje w sobie naprawdę świetny produkt!
Możecie się też troszkę zdziwić, bo szampon ten ma kolor… Czarny 😉 Ale nic się nie bójcie, bo nie barwi ani włosów, ani sprzętów łazienkowych 😉
Ma przyjemny, delikatny, kwiatowy zapach.
Skład:
Aqua, Salvia Officinalis Flower Water, Extractum Fructuum Alni Siccum, Juniperus Communis Fruit Extract, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Coco Glucoside, Sodium Laureth-5 Carboxylate, Glycerin, Glycereth-2 Cocoate, Betula Pendula Sap, Black Clay, Calcium Phosphate, Blueberry Seed Oil, Parfum, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, CI42090, CI61570.
Jak przystało na szampon dla „wrażliwców” – nie ma tu mocnych detergentów, jak SLS, czy SLES. Nie zawiera też konserwantów typu parabeny czy phenoxyethanol, za którymi nie przepadam. Ma za to kilka ciekawych, dobroczynnych dla włosów i skóry głowy składników, jak hydrolat szałwiowy, ekstrakt z owoców jałowca, glicerynę, olej z nasion jagód no i „tytułową” czarną glinkę. Przyznam, że w stosunku do tej ostatniej miałam trochę obaw. Glinki kojarzą mi się przede wszystkim z oczyszczeniem, ale też lekkim wysuszeniem. Nie wiedziałam, jak jej zawartość odbije się na moim skalpie, ale zaryzykowałam. I dobrze zrobiłam, bo szampon okazał się świetny 🙂 Powiem szczerze, że nie widzę żadnego przesuszenia, a wręcz odwrotnie – dla mnie jest to kosmetyk, który nawilża włosy. Jeśli macie niesforne kosmyki, które lubią lekkie dociążenie – to będzie strzał w 10. I nie zrozumcie mnie źle, on sam w sobie nie jest jakoś mocno dociążający. To nie produkt z kategorii tych cięższych szamponów powodujących „przyklap”. Po prostu nie dość, że skutecznie oczyszcza włosy, dając uczucie świeżości, dodatkowo sprawia, że są zauważalnie odżywione. Mam na przykład porównanie do mojego innego ulubieńca, jakim jest Mydło Cedrowe od Agafii. Tamto jako szampon bardziej unosiło włosy u nasady, a ten czarny gagatek sprawia, że włosy są gładsze. I oczywiście – nie stosuję go solo. Zawsze po myciu używam odżywek, czy masek, ale nigdy nie nakładam ich na skórę głowy. Mam więc porównanie do tego co różne szampony robią z moimi kłakami u nasady 😉
Za 270 ml zapłacimy ok. 10-12 zł w różnych sklepach oferujących kosmetyki naturalne. To niska cena, za tak przyjemny produkt 😉 Dodatkowo jak dla mnie jest dość wydajny. Nie potrzebuję dużej ilości, by skutecznie domyć włosy (nawet po olejowaniu!).
Polubiłam go na tyle, że chętnie sięgnę jeszcze po inne warianty z tej glinkowej serii marki Fitokosmetik. Widziałam na pewno białą i niebieską, ale może być ich więcej 😀 Dam Wam na pewno znać, jak wypadają w porównaniu do swojego czarnego kolegi 🙂
Miłego dnia,
Buziaki,